czwartek, 19 września 2013



#Rozdział 14

Nie mam pojęcia co o tym myśleć, nawet nie wiem co mu powiem, ale chce go znowu zobaczyć, po chwili namysłu nacisnęłam na dzwonek, a kilka za sekund później pojawił się w nich Olivier. Jeżeli wcześniej się denerwowałam, to nie wiem jak to nazwać teraz, po co ja tu w ogóle przyjechałam, jestem idiotką.
-Wejdź- powiedział blondyn i się uśmiechnął, chciałam odpowiedzieć tym samym, ale nawet mały uśmiech nie zagościł na mojej twarz. Weszłam do środka, Olivier zamkną drzwi, spojrzał na mnie i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Ruszyliśmy w stronę salonu, minęło trochę czasu odkąd tu byłam..
-Napijesz się czegoś- zapytał? Och błagam, zaprosił mnie tu na herbatkę lub soczek?
-Nie, może powiesz mi, poco mnie zaprosiłeś?-zapytałam. 
-Ach, no tak, więc chciałem porozmawiać o nas...- powiedział, okey, teraz mnie troszkę zatkało, myślałam, że będzie się czepiał, a on... chce porozmawiać?
-O nas, jak już wiesz, nie ma nas, Ty wszystko zniszczyłeś- krzyczałam, okey, udawałam silną, ale w środku pękałam, nawet nie możecie sobie wyobrazić, co teraz czułam, mam ochotę rzucić mu się na szyje i prosić, żeby ze mną został i nigdy więcej nie odchodził, ale Justin... nawet nie wiem po co go mieszam w to wszystko, ale dzięki niemu rozumiem, że Olivier się mną bawił? Nie, to nie tak...
-Jess, kochanie, wiesz, że Cię kocham, Ty też mnie kochasz, a tamta kłótnia, ona nic nie znaczyłam, zrozum- mówiąc to, zbliżył się do mnie i ujął mój policzek swoją dłonią, moje serce waliło jakby miało wybuchnąć, zaczął zbliżać swoje warki do moich, zamknęłam oczy, ale szybko się ocknęłam. Może jeszcze kilka godzin dziękowałabym bogu za taką szanse, ale nie teraz, odsunęłam sie szybko od chłopaka, a on się zdziwił.e, 
-Olivier, tak szczerze, to Ty sobie w ogóle wyobrażasz, traktujesz mnie jak ostatnią szmatę, nawet mnie nią nazywasz, a później jakby nigdy nic mówisz mi, że mnie kochasz i myślisz, że wszystko będzie dobrze?- Chłopak spoglądał na mnie, uderzyłam w jego czuły punkt, jeśli to tak można nazwać, był zdziwiony ? nie to za mało powiedziane. Sama nie wierzyłam w to co się właśnie działo, ja uniosłam głos na miłość mojego życia. 
-Jess, nie wiem co się z Tobą dzieje, ale zrozum, ja przepraszam, zacznijmy wszystko jeszcze raz. -Powiedział i spojrzał mi w oczy, jedyne czego przez ostatni miesiąc chciałam właśnie się spełniło, a ja ... nie wiem co ma robić. 
-Olivier, ja potrzebuje czasu, muszę to przemyśleć, przykro mi, ale nie wiem. Może porozmawiamy o tym za kilka dni?-zapytałam, a on się uśmiechnął. 
-Dobrze, rozumiem, wystarczą Ci 3dni ?- zapytał.
-Jasne, odezwę się- powiedziałam i zapadła niezręczna cisza, nie wiem dlaczego, ale miałam ochotę się śmiać. -Dobrze, więc ja już będę szła, pa- powiedziałam, przytuliłam go i szłam w stronę drzwi, wyszłam i nie wiemdziałam co zrobić, myślałam, żeby zadzwonić do Vici albo Jussa, przyjaciółka jest na mnie na pewno zła, nie odzywam się od imprezy, a ja nie mam siły, żeby jej wszystkiego tłumaczyć. Wyjęłam komórkę i zaczęłam przeglądać kontakty, nie wiem czemu, ale postanowiłam zadzwonić do bruneta. 

#rozmowa telefoniczna#
-Halo?-usłyszałam jego głos.
-Cześć Justin-powiedziałam niepewnie.
-Cześć księżniczko, już się stęskniłaś?- zapytał i się zaśmiał.
-Kretyn-powiedziałam- Właśnie wracam ze spotkania z Olivierem- dodałam, zapadła cisza, nie wiedziałam co mam powiedzieć, ale on po chwili się odezwał.- I jak wam poszło?- zapytał bez emocji.
-No właśnie chce z Tobą o tym porozmawiać, masz czas, możesz mnie zabrać tam gdzie wcześniej- zapytałam, bałam się, że jestem natrętna.
-Jasne, to spotkajmy się za 10 minut w centrum. - dodał zadowolony
-Okey, pa- powiedziałam i się rozłączyłam. 

środa, 18 września 2013

      

            #Rozdział 13

Czy ja go napeawde kocham. Nie wiem, znaczy bylam tego pewna, jeszcze 3 dni temu, czy Justin naprawde az tak namieszal w moim zyciu? Moze, ale nie moze tego wiedziec.. Poczulam jak zabiera dlon z mojej twarzy.
-Tak myslalem- powiedzial- odwioze Cie do domu.- dodal.
- nie, wroce sama-powiedzialam i szybko sie odwrocilam. Poczulam jak łapie mnie za nadgarstek, a po chwili puszcza- Dobrze.-powoedzial, a ja sie nie odwrocilam tylko szkam przed siebie, nie moglam sie odwrocic, chodz tak bardzo chcialam, nie moglam.
Nie wiem co mam robic, naprawde powinnam wrocic do Oliviera. Tego wlasnie chce? Nie wiem, przeciesz zostawil mnie po tym jak nie chcialam sie z nim przespac, skad moge wiedziec, ze znowu tego nie zrobi.

Weszlismy do jego mieszkania, rodzicow znowu nie bylo, ale on sie juz zdazyl przywyknc. Zlapal mnie za reke i ruszylismy w strone salonu.
-Napijesz sie czegos skarbie- zapytal Olivier.
-Nie dziekuje, co bedziemy robic?-zapytalam.
-a na co ma ochote moj skarbek-zapytal, jego glos przybral seksowny dzwiek. Usmiechnelam sie do niego i zaczelam mowic- hymm, moze...-zastanowilam sie chwile- obejrzyjmy cos!- krzyknelam jak dziecko, ktore dostalo cokierka. A on sie zasmial widzac moja reakcje, usiadlam na kanapie i czekalam az do mnie dolaczy.
-Mam lepszy pomysl- powiedzial i zaja miejsce obok mnie, jednym zwinnym ruchem posadzil mnie sobie na kolanach, wiec siedzialam na nim okrokiem. Brzyblizyl sie do mojej twarzy, ja sie usmiechnelam, widzac moja reakcje bez wahania musna moje usta, napoczatku delikatnie, ale po krotkiej chwili pocalunek przerodzil sie w bardziej namietny, na chwile odsunelam sie od niego i w jego oczach zabaczylam pozadanie, serce zaczelo mi bic szybciej, a Olivier zaczal calowac moja szyje, po chwili poczulam jak rozpina sobie spodnie, a nastepnie jego dlonie znajduje sie na mojej koszuli, zamarlam, wiedzialam dokladnie do czego to zmierza.
-Olivier-powiedzialam, ale on nie zareagowal, odsunelam sie lekko, ale on znowu sie brzyblizyk-poczekaj slyszysz-powiedzialam, a raczej krzyknam, a on nie przestaw-Olivier stop- krzyknela i odsunelam sie odniego, widzialam zaskoczenie na jego twarzy.
-O co chodzi?- zapytal.
- Ja..-zajakalam sie-Olivier przepeaszam-znowu zrobilam pauze- nie moge.
On spojrzal na mnie, widzislam jak jego twarz zmiwnia wyraz.
-Co kurwa? Nie mozesz, Ty chyba sobie zartujesz?-zaczal krzyczec, a ja stalam jak sup i nie mialam pojecia co moge zrobic, pierwszy raz widzialam go w takim stanie.
-Olivier-zaczelam- Ja przepraszam kochanie, ale... ale to za szybko, wszystko sie dzieje tak gwaltownie..- chcialam mowic dalej, ale mi przerwal
-Za szybko? Co Ty sobie kurwa wyobrazasz, ze bede czekal na Ciebie latami, jestesmy para, a Ty musisz w zamian mi cos dac, pierdoli mnie to, co myslisz, rozumiesz, jesli Ty mi nie dasz seksu inna mi da, a teraz spierdalaj, rozuniesz.

Nie, to nie byl moj Olivier, to nie byl ten chlopak, ktorego kochalam, nie wiem co sie stalo tamtej nocy, ale to nie byl on. Wytarlam lzy, ktore zaczely splywac po moich policzkach, po odtworzeniu tego wspomnienia. Tak, spotkam sie z nim, to jedyna okazja, zeby z nim porozmawiac, wyjelam telefon i wybralam jego numer.

                 Do; Olivier;**

      Dobrze, spotkajmy sie, bede o 18 u Ciebie.

Myslalam, zeby dodac buziaka, albo 'kocham Cie' ale nie moglam.

*pare godzin pozniej*
Wysiadlam z taxowki, i ruszylam w strone domu mojego chlopaka, a raczej bylego-przyszlego chlopaka? Nie mam pojecia co o tym myslec, nawet nie wiem co mu powiem, ale chce go znowu zobaxzyc, po chwili namyslu nacisnelam na dzwonek, a kilka sekund pozniej zobaczylam w nich Oliviera.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chej wszystkim, rozdzial dodalam dzis, poniewaz zostalam w domu i strasznie mi nudno w lozku ;( Moga pojawic sie jakies ortografy, xzy cos w tym stylu, ale pierwszy raz pisze na telefonie i jest ciezko ;-; Pozdraaawiam ;***




Informacja!



Hej Wszystkim, myślałam trochę o tym blogu i go nie czuje, to nie jest to, więc myślałam nad złożeniem nowego, mam świetnym pomysł, to znaczy pomysły, ale trochę mi ciężko, ale nie podjęłam jeszcze decyzji, może dokończę, chociaż 30 rozdziałów, nie mam pojęcia...

Pozdrawiam Wszystkich ;***

wtorek, 17 września 2013

  


#Rozdział 12


-Nie, to nie tam- powiedziałam, zaczęłam się jąkać, moje szanse na wrócenie do Oliviera znikły, jeżeli jakiekolwiek miałam..
-Nie, a jak?- zapytał, jego głos zmienił się w krzyk, a ja nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa.
-Wiedziałem, że jesteś zwykłą szmatą, ale nie do tego stopnia- spluną, a ja zamarłam, nie wierzę, że to zrobił, poczułam jak łzy spływają mi po policzkach, chwilę później Justin wstał i rzucił się na Oliviera, nie wiedziałam co mam zrobić-Justin! Zostaw go!-nie zareagował, wymierzył cios prosto w nos blondyna-Błagam Cię Justin! Słyszysz! Proszę zostaw go!- mój płacz zamienił się w histerię. Kiedy chłopak zobaczył w jakim jestem stanie, wstał, złapała mnie za rękę i prowadził do wyjścia, chciałam się obejrzeć za Olivierem, ale nie mogłam, nie dałam rade.
-Chodź tu księżniczko- powiedział i przyciągnął mnie do siebie, zacisnął mnie w mocnym uścisku, nie mogłam opanować łez, czułam jak głaszcze mnie po głowie. Nie mogę w to uwierzyć, jedyna osobą, którą kocham, która jest dla mnie wszystkim, nazwała mnie szmatą, jak on mógł. Poczułam, jak mój telefon zaczął wibrować. Odsunęłam się od Justina i wyciągnęłam go z kieszeni, spojrzałam na wyświetlacz.

Od; Olivier ;**
Wiesz, że nie miałem tego na myśli, spotkajmy się dziś o 18.

Serce zaczęło mi bić sto razy szybciej, nie wierzę.. Czyli mu jednak zależy? 
-Kto to?-zapytał Justin.
-Oliver, chce się dziś spotkać-powiedziałam, chłopak spojrzał na mnie zaskoczony i zaczął się śmiać.
-Nie pójdziesz, prawda?- zapytał.
-Justin..-zaczęłam, a on spoważniał- to może być jedyna szansa, żeby go odzyskać..-wyszeptałam. Justin spojrzał na mnie zaskoczony i wybuchł śmiechem. 
-Oszalałaś, nadal chcesz do niego wrócić ?! Czy Ty w ogóle myślisz, przed chwilą wyzwał Cię od szmat, a teraz?- zaczął krzyczeć, wiedziałam, że mnie nie zrozumie.
-On tego nie chciał, zrozum go, zrozum mnie, ja...-zacięłam się- zależy mi na nim, rozumiesz, nie mogę się poddać, nie mogę, rozumiesz.- po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. 
-Nie Jess, ja nie rozumie. Nie rozumiem- powiedział i spojrzał na mnie- jesteś pewna, że tego chcesz, jesteś pewna, że go kochasz, przecież... on Cię tylko wykorzystuje, a Ty sobie wmawiasz, że go kochasz, tak nie jest Jess, Ty to wiesz, wiesz to, nie kochasz go- powiedział. Zatkało mnie, nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Justin...-zaczęłam, ale mi przerwał.
-Nie Jess, spójrz mi w oczy i powiedz, że go kochasz- powiedział i złapał mnie za podbródek. 
Spojrzałam mu w oczy i nie wiedziałam co mam zrobić dalej... Czy ja naprawdę go kocham ? ..



~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej miśki, jak obiecałam tak jest, może trochę krótkoo, ale jest, mam nadzieje, że się spodobał ;> Następny bedzie albo w piątek, albo w sobotę, dziękuje Wszystkim czytającym, pozdraaawiam Was ;***